u mnie trwa roztrenowanie, inaczej odpoczynek.
Podczas tego okresu nie biegam. Nic. Jak odpoczynek to odpoczynek. I fizycznie i dla głowy.
Swoją dużą potrzebę ruchu zaspokajam na trzy sposoby. Podzielę się nimi z Wami 🙂
i mam nadzieję zainspiruję do rozejrzenia się wokół siebie w poszukiwaniu turystycznych atrakcji.
Pierwszy sposób to jazda rowerem. Korzystając z pożyczonego roweru i ładnej pogody pozwiedzałem okoliczne góry: Beskid Śląski i Beskid Mały.
Tą krótką, bo kilkudniową przygodę z rowerem zacząłem stopniowo – jak to ja, rozsądnie 😉
Najpierw miałem siły na mniejsze górki, po kilku dniach bez problemu wjechałem na Klimczok (1017m n.p.m.) robiąc 25 km w górach. Nie sądziłem, że pierwsze podjazdy będą wymagać tyle sił, cóż nowe dla mnie doświadczenie.
A wielką zaletą roweru jest szybsze przemieszczanie=więcej miejsc do zwiedzenia i podziwiania oraz korzystanie z innych mięśni niż przy bieganiu tudzież wędrowaniu.
Drugi sposób to korzystanie z przemieszczania się na własnych nogach: spacery i wędrówki górskie. Spacer zazwyczaj jest po płaskim i pagórkowatym terenie, bo w Bielsku-Białej trudno o inny teren. Za to wędrówki górskie zgodnie z nazwą – po górach. Taki 30 km marsz w górach, z podchodzeniem i zejściami potrafi solidnie zmęczyć i oferuje wymierne korzyści:
– zaspokaja głowę = potrzebę ruchu, gdy trwa odpoczynek od biegania,
– wzmacnia mięśnie, ścięgna,
– wyćwiczony marsz przydaje się w biegach górskich, gdy trzeba maszerować pod górę,
– ma walory turystyczne,
– ma walory estetyczne.
A propos walorów turystycznych to niedawno LosWiaheros wrzucili na swój blog post z opisem rowerowej wycieczki po Beskidach pod jakże wymownym tytułem “Cudze chwalicie,
a swoje znacie?”
A kilka dni po tym artykule wybrałem się na kolejną górską wycieczkę rowerową, i tak to skomentowałem tą wyprawę:
“kilka dni temu przeczytałem ten wpis (z loswiaheros- dop. mój), skomentowałem …A dziś znów wybrałem się na rower w góry. Od kilkunastu dni korzystam z posiadanego roweru i jeżdżę po okolicznych górach ( Bielsko-Biała i góry kilka km od bloku – ech). Taka fajna opcja aktywności obok biegania. I dziś widoki mnie prawie powaliły. Niestety użyjcie wyobraźni, albo wpadnijcie do mnie to Wam pokażę, bo fotek brak, nie zabrałem aparatu. Taka sytuacja dla przykładu i nakierowania Was: wjeżdżam na Klimczok a tam słonko w górze i morze chmur dookoła a masywy górskie jako wyspy albo góry lodowe. Imagine it…
Bajka bajka… aka cudze chwalicie.
I wspaniale to nawiązuję do wpisu z LosWiaheros”.
Te rejony górskie poznaję od stycznia tego roku, kilka razy w miesiącu je odwiedzam. I jak widać odkrywam je na nowo.
Rozejrzyjcie się wokół siebie i poszukajcie miejsc, które są obok Was, a których praktycznie nie znacie.
Albo znacie, ale rzadko dostrzegacie ich walory, plusy.
Za pomoc przy zdjęciach dziękuję Róży, autorzy zdjęć: ja, Joanna Kurek.

Gratuluję, Piotrze, udanej wyprawy 🙂 Pewnie jeszcze nieraz ją powtórzysz.
Tak już w życiu bywa, że człowiek marzy o dalekich wyprawach, o zmianie otoczenia a najpiękniejsze “skarby” mamy obok siebie i to za darmo, Wystarczy tylko, że otworzymy szeroko oczy a …nie pożałujemy 🙂 Pozdrawiam
A widoków górskich zazdroszczę – są naprawdę piękne …
Oh, ostatni raz góry w późnojesiennej scenerii widziałem chyba w 2007 roku. Piękne widoki. Pozdrawiam z płaskiego Mazowsza 🙂
Pingback: Jak odpoczywać? | Piotr Stanek o bieganiu